niedziela, 23 sierpnia 2015

Przepraszam.

Przepraszam.. Nie dokończę tego opowiadania. Wiem, jestem beznadziejna. Widocznie sie do tego nie nadaje. Przepraszam..

piątek, 6 marca 2015

Rozdział 12.Czarna jak Twe serce


Następnego dnia. 
Obudziłam się o godzinie 6.30 i nie mogłam zasnąć. Super, jeszcze godzina do śniadania. - pomyślałam i poszłam do łazienki. Odbębniłam poranny rytuał i postanowiłam pójść pobiegać. Ubrałam dresy, bluzkę i moje kochane air maxy. Nałożyłam jeszcze słuchawki i wyszłam z pokoju uprzednio go zamykając. 
Ruszyłam w trasę słuchając kolejnej nuty Eminema gdy nagle ktoś szarpnął mnie za rękę. Niestety dla niego mój odruch był natychmiastowy i mój "napastnik" leżał teraz na ziemi powalony moim prawym sierpowym. 
- Ja pierdole! Tośka! - wydarł się Winiar.
- Jezu, przepraszam. Nic Ci nie jest? Czekaj pomogę Ci wstać.- zaczęłam z wyrzutami.
- Jakim cudem taki karzeł jak Ty ma tyle w sobie siły? - spytał odzyskując po woli humor.
- Nazwij mnie tak jeszcze raz, a żarło będziesz dostawać dożylnie. - warknęłam. 
- Ok , ok. - odparł podnosząc ręce w geście poddania się. - A tak serio skąd tak umiesz? - spytał znów.
- Długa historia. Nie będę Cię nią zanudzać. - powiedziałam i machnęłam ręką.
- Biegniemy? - spytałam po chwili.
Kiwnął głową zgadzając się. 
Ruszyliśmy dalej. Nie wiele rozmawialiśmy, praktycznie w ogóle ale nie przeszkadzało mi to. Misiek był moim przyjacielem od kiedy tylko poznał się z moim braciszkiem więc rozumieliśmy się bez słów. Czułam że coś jest nie tak.
- Misiek. Wszystko w porządku? - spytałam.
- Dlaczego pytasz? Tak mała, wszystko dobrze.
- Jesteś dziś taki cichy, aż Cie nie poznaję. Może za mocno Cię uderzyłam?- zmartwiłam się nagle.
Zaśmiał się pod nosem.
- Jesteś głupia - zarechotał za co dostał w żebro.- Auaa.
- Sam jesteś głupi- wystawiłam mu jęzor.
- Spoko słońce. Jak coś się będzie działo dowiesz się jako pierwsza. - powiedział i mocno mnie przytulił.
Kiwnęłam głową.
- Wracamy na śniadanie? - spytałam.
Odpowiedzią był pomruk jego brzucha wskazujący że jest głodny.
Zaśmiałam się i biegiem wróciliśmy do ośrodka.
Rozdzieliliśmy się na korytarzu i każdy poszedł do swojego pokoju. Od razu weszłam do łazienki i wzięłam gorący prysznic. Wysuszyłam włosy, owinęłam się ręcznikiem i weszłam do pokoju szukać jakichś ciuchów.
- Dzień dobry kooochaaanie. - wydarł się  w dobrym nastroju mój luby.
- No witam - uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w usta.
Ubrałam się i spytałam czy idziemy na śniadanie. Michał kiwnął głową i chwycił mnie za rękę. Zamknęłam pokój i poszliśmy na stołówkę.
Przywitałam się z panią Jadzią i poprosiłam o musli i kawę. Po odebraniu posiłku usiadłam przy stoliku "Złotopolskich" .
- Cześć słoneczka. - uśmiechnęłam się w ich kierunku.
- Witamy królewnę. - wyszczerzył się Winiar.
- O kawa!- krzyknął Ziomek i rzucił się na mój kubek.
- Ale to mojee.- odparłam robiąc smutną minkę.
- Czarna jak Twe serce. - powiedział i zrobił łyka.- Tfuu co to za lura!- dodał i wypluł napój.
- Morda! Lepsze to niż nic. Poza tym jak Ci nie smakuje to nie pij.- powiedziałam wciąż "obrażona".
- Nie, nie. Może być.- powiedział szczerząc się do mnie.
Wywróciłam oczami i wzięłam się za jedzenie mojego śniadanka.
- Misiek weź kopsnij się po soczek dla swej niewiasty. - powiedziałam uśmiechając się nieśmiało.
Kiwnął głową i po chwili był już z sokiem dla mnie.
Pocałowałam go w policzek w podzięce.
- Fuuuuu gdzie przy ludziach. - zawył Nowakowski.
~*~
Jako że chłopcy mieli wieczór wolny, a jutro mieli mieć trening tylko wieczorem postanowiliśmy pójść na jakąś imprezę. Ubrałam sukienkę, zrobiłam makijaż, rozpuściłam moje długie włosy i nałożyłam buty. Tym razem postawiłam na koturny bo miałam zamiar tańczyć póki nogi mi odpadną. A co! Jak szaleć to szaleć. Wyszłam na korytarz i czekałam aż te panienki aż się wyszykują. 
Pierwszy wyszedł Zbychu. 
- Ulala . Wyglądasz bella, fantastico. - powiedział i zakręcił mnie wokół własnej osi.
- Grazie. Ty też prezentujesz się molto bene - powiedziałam robiąc furorę moim włoskim. 
- Gdzie jest moja piękna gazela? - wykrzyczał Kubiak idąc w moją stronę.
- Stoję tu i chyba ogłuchłam. 
On pocałował mnie w czoło i szepnął.
- Kocham Cię piękna.
Zarumieniłam się nieco na te słowa i chwyciłam go za dłoń.
- Ja Ciebie też przystojniaku.
*****
Miałam napisany ten rozdział już od dawna ale nie byłam co do niego pewna. W sumie dalej nie jestem. Przepraszam za tą szmirę.
Czytasz+Komentujesz = Motywujesz!!

Całuję
Rudzielec


wtorek, 3 lutego 2015

Rozdział 11


"Give me a reason to love you,
Give me a reason to be,A woman,It's all I wanna be is all woman."

Wpadłam na halę, no bo ja przecież muszę sobie kupić kawę i coś do żarcia. Halo? Przecież Tośka bez żarcia te trzy godziny nie wytrzyma. Machnęłam do Stephana że jestem, usiadłam wygodnie obok Oskara i rozpoczęłam pracę. Tsaa. Zabawne. Wyciągnęłam krzyżówkę i w jednej dłoni trzymałam jabłko, a w drugiej długopis. 
- Co tam ciekawego masz? - pyta Jarząbek.
- Mateusz, siatkarz. Na cztery litery.
- Mika! Do jasnej cholery rusz żesz się. - wydarł się w tym momencie Piter. 
ZARAZ! Stop! Piter krzyczy?! Ło matko z ojcem!
- Ej, ja też to wiedziałem.- odpowiada Oskar robiąc podkówkę z ust jak małe dziecko.
- Następnym razem Ci się uda. - mówię wpisując następne hasła. 
- Siostra, rzuć wodę pliiiiiiis.- drze się Krzysiek.
- A rączek Bozia nie dała?
- Srała. Nie pierdziel tylko daj. 
Wzdycham głośno i rzucam mu butelkę. On wysłał mi buziaczka w powietrzu. Pokręciłam oczami i usiadłam znowu na moim miejscu. 
- Oskar, mam do Ciebie pytanie ale musisz mi szczerze odpowiedzieć.- zaczynam patrząc mu w oczy.
- No jedziesz mała.- mruga do mnie i bierze kilka łyków napoju.
- Czy ja.. czy ja przytyłam? - mówię poważnie.
Oskar na moje słowa aż zakrztusił się kawą czym zwrócił na siebie uwagę innych. 
- Do reszty zgłupiałaś? Przecież masz idealne ciało. -mówi i po chwili peszy się swoją śmiałością.
- Serio tak myślisz? - zapytałam lekko się rumieniąc.
Pokiwał głową i wrócił do pracy. 
- Dziękuje - powiedziałam i cmoknęłam go w policzek. 
- Jarząbek! Uważaj sobie, ja wszystko widzę.- krzyknął w naszą stronę Kubiak. 
- Ale to ona! Nic nie poradzę, że ociekam zajebistością! - odparł z uśmiechem. 
Żeby nie było że się śmieje, zakryłam się gazetką. 
- Młoda co się tak trzepiesz? Epilepsji dostałaś? - pyta Zbyszek. 
- Zbyszek przestać rozmawiać. Trening - drze się Stephane.
Kręci oczami i wraca do treningu. 
Do końca zostało jakieś dwadzieścia minut. Robiłam im zdjęcia i śpiewałam ciąglę piosenkę .
Ale lubię twoje włosy 
Glany, cienkie papierosy
 Małą bliznę na kolanie
(I że) nie o wszystkim mówisz mamie..

- Lubię gdy jesteś zawzięta..- zaczyna Kubiak.
- Kiedy walczysz o zwierzęta - dołącza Piter 
- Że masz dziary w dziwnych miejscach - śpiewa Igła.
- Że się kochasz przy Beatlesach - wydziera się Winiar z Kurasiem.
I nagle nastała cisza. Ale taka cicha cisza że cichszej być nie może. 
- Bo ja lubię Twoje włosyyyy - wydarliśmy się wszyscy razem. 
- Dlaszego musze pracować z tymi debilami? - zaśmiał się trener. - Koniec na dziś. 
Wszyscy chłopcy niczym banda niedorobów wydarli się i czym prędzej polecieli do szatni.

Po kolacji czyli póóóóźnym wieczorem.

Wzięłam gorący prysznic, posmarowałam się balsamem i owinięta ręcznikiem poszłam do pokoju. Oczywiście nie zdziwił mnie widok jaki zastałam w pomieszczeniu. A mianowicie znajdowała się tam większa połowa reprezentacji. 
- Uuuuuuu.- zawyli widząc mnie roznegliżowaną.
- Tośka ubrałabyś się. - warknął Igła.
- Nie ma na co patrzeć- powiedział Misiek i przykrył mnie bluzą. 
- Nie ma? - odparłam podnosząc brew. 
- uuuu. - znów zawyli. 
- Yyy. Skarbie. To nie tak. 
- A jak? Chętnie się dowiem. - oparłam ręce o biodra.
- No bo.. Bo oni.. I Ty.. No wiesz.. - zaczął się miotać Kubiak.
- Miotasz się w zeznaniach kochanie. - powiedziałam i biorąc ciuchy uciekłam do łazienki.

************
Hejże :* 
Przepraszam z góry za to wyżej. Nie odpowiadam za zdrowie psychiczne czytającego. 
Ale jeśli już to czytasz, proszę skomentuj . 
Kisses,
Rudzielec.



niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 10.

W tym momencie zadzwonił telefon.
- Słucham.- powiedziałam nie patrząc jak zwykle kto dzwoni.
-No to dobrze że słuchasz. Cześć brzydalu.
- Zuzka? - zapytałam.
- A kto kurwa? Matka Teresa z Kalkuty?
Zaśmiałam się na jej odpowiedź.
- Cześć gówniarzu! Co się stało że dzwonisz?
- To że jesteś starsza o kilka miesięcy nie znaczy żeś mądrzejsza. A tak chciałam Ci dupę pomęczyć. Co robisz? Pewnie się opieprzasz jak zawsze.
- Nieeee. Właśnie..yyy.. wypełniałam papiery tych młotów.- powiedziałam dość nieskładnie wyłączając film.
- Jaasne. Zgaduję że oglądałaś po raz tysięczny " Gwiazd naszych wina" . - powiedziała śmiejąc się.
- Och zamknij się. Złotopolscy są na treningu, a mi się dupska ruszyć nie chciało.
- Dobra to Ci nie przeszkadzam, pozdrów Krzysia i Majkela.
- Ok. Ciao - powiedziałam, cmoknęłam do słuchawki i rozłączyłam się.
W tej samej chwili do mojego pokoju wleciał Michał. Dosłownie. Potknął się o próg i padł jak długi na podłogę. Nie mogąc się opanować wybuchnęłam gromkim śmiechem.
- Tak, kochanie. Bardzo zabawne. No boki zrywać. - powiedział wykrzywiając usteczka w podkówkę.
- Przepraszam. Nic Ci się nie stało Misiu? - kucnęłam przy nim i pogłaskałam go po głowie.
- Boli. O tu.- i niczym dziecko pokazał na swoje usta.
Nie wiele myśląc pocałowałam go lekko.
- A Wy co tak leżycie?- spytał mój braciszek stając w drzwiach. Jego mina była mniej więcej taka -> O.o
- Zniżamy się do Twojego poziomu - odparł Michał śmiejąc się razem ze mną.
- Z kim ja żyję? Tośka wstawaj.- pokręcił głową z politowaniem Krzysiek.
Wstałam i pomogłam wstać także mojej drugiej połówce. Otrzepałam się z niewidocznego kurzu i spojrzałam na brata.
- A Ty masz jakiś romans do mnie czy jak? - spytałam.
- Iwona dzwoniła. Mówiła że przyjedzie w sobotę bo ma dla Ciebie jaką paczkę.Nie wiem o co chodzi.- powiedział i chciał się powoli wycofać.
- A i jeszcze jedno. Michał obserwuję Cię. - dodał z powagą.
Kubiak głośno przełknął ślinę i kiwnął kilka razy głową. Serio, widziałam strach w jego oczach.
- Krzysiek! Nie denerwuj mnie.- warknęłam w jego stronę.
A on jak gdyby nigdy nic wzruszył rękami i odszedł.
Jako że była już pora obiadu zeszliśmy na stołówkę. Odebrałam swoją jedzonko dziękując uśmiechem pani Jadzi i przysiadłam się do Kubiaka, Zbycha, Krzyśka, Piotrka i Winiara.
- Smacznego panowie. - powiedziałam susząc zęby w ich stronę.
- Wzajemnie.
Wszyscy zajadali się potrawami przygotowanymi przez spalską Magdę Gessler. Tylko Dziku był jakiś przygaszony.
- Wszystko w porządku?- szepnęłam w jego stronę.
Spojrzał mi głęboko w oczy i uśmiechnął się lekko. Złapałam go za rękaw i pociągnęłam do swojego pokoju.
- Co się dzieje?
Nic nie odpowiedział. Siedział i patrzył w dal. Zrozumiałam o co chodzi. Chodziło o Krzyśka. Postanowiłam to załatwić. Jednak w tej chwili musiałam zrobić coś by o tym nie myślał. Pchnęłam go na łóżko, usiadłam na nim okrakiem i pocałowałam go namiętnie wlewając w ten pocałunek tyle miłości ile dałam rade.Po chwili czułam jego podniecenie , a jego dłonie jeździły po całym moim ciele. Przyssał się do mojej szyi i uśmiechnął się łobuzersko.
- O jak pięknie wyszło. - powiedział i zaczął się przyglądać swojej malince.
- Tak się bawisz? - spytałam unosząc brew i zrobiłam to samo tylko że na klatce piersiowej.
- Teraz możesz iść się przebierać z chłopakami - dodałam z uśmiechem.
Zaśmiał się szczerze i pocałował mnie.
- Kocham Cię Tosia. - powiedział patrząc mi prosto w oczy.
- A ja Ciebie Misiu.
- Wszystko pięknie ładnie ale mamy trening gołąbeczki - powiedzieli Krzysiek z Winiarem stojąc w drzwiach.
- My mamy do pogadania.- powiedziałam i zmierzyłam wzrokiem Igłę.
Tym razem to on się przestraszył. Ha! Jak chcę to potrafię być ostra! Michał nałożył koszulkę, cmoknął mnie w policzek i poszedł się przygotować do wyjścia. Ja weszłam do łazienki, spięłam włosy w wysokiego kucyka i dopiero wtedy zobaczyłam dzieło Kubiaka. Starałam się to choć trochę przypudrować ale że tak powiem ch.. członek to dało. Ubrałam koszulkę reprezentacyjną którą dostałam od PZPS-u , legginsy i moje nowiutkie air maxy. Przejrzałam się jeszcze w lustrze i po stwierdzeniu że nie ma źle, wyszłam na trening z Michałem uprzednio zamykając pokój.

****
Dziś trochę dłuższy. Wydaje mi się że nie jest najgorszy ale zostawiam to waszej ocenie.
Czytasz+ Komentujesz = Motywujesz!
Kisses,
Rudzielec.

piątek, 10 października 2014

Ogłoszenie

Bardzo chciałam Was przeprosić ale niestety jestem zmuszona zawiesić bloga na czas nieokreślony.
Mam lekki rozpierdol w głowie i nie jestem w stanie sklepać porządnego zdania.
Jeszcze raz przepraszam.
Kocham Was,
Rudzielec.

piątek, 3 października 2014

Rozdział 9.

Wstałam z łóżka mając zerowe chęci do życia.  Poszłam pod szybki prysznic. Gorąca woda sprawiała że natychmiastowo otwierało się moje gardło do śpiewania.
-  Nikt nie wie jak mi jest chujowo.. przejebaaanee-darłam się kompletnie zapominając  że za ścianą miałam Pawła Zagumnego.
- Tośka, jak Cie lubię ! Zamknij twarz bo tam przyjdę!- wydarł się.
- Przepraszam.- odpowiedziałam skruszona.
Owinęłam się ręcznikiem i po umyciu zębów i wysuszeniu włosów wyszłam do pokoju z balsamem w ręku. Jak sie okazało na moim wygodnym łóżku leżał już Kubiak oglądając jakieś pierdoły w telewizji, Zbyszek żarł moje żelki, a  Piter leżał na drugim łóżku i przeglądał coś na moim laptopie. Zaraz! Stop! Zbyszek żre MOJE żelki?!
- Czy Was już doszczętnie pojebało?! Zbyszek, kurwa te były ostatnie! - wydarłam się i odebrałam mu już i tak pustą paczuszkę.
- Martwię się żeby Ci za dużo tłuszczyku nie przybyło- powiedział i wyszczerzył się w moim kierunku.
- Że co kurwa?! Uważasz że jestem gruba?! Zapierdole Cię.. - wysyczałam niebezpiecznie się do niego zbliżając.
- Ktoś tu chyba okresu dostał.- wymruczał Piter.
- Nie no, wypierdalać mi stąd bo nie ręczę za siebie. - warknęłam w ich stronę.
Zibi z Piotrkiem wstali i mrucząc jakieś bzdety wyszli z pokoju.
- A Ty co? - spytałam mojego chłopaka
- Kotek okres masz?- spytał spokojnie.
Kiwnęłam głową ze smutkiem.
- Zaraz wracam. - powiedział i zniknął za drzwiami.
Jak powiedział tak też zrobił. Po chwili wrócił z jakąś torbą.
- Proszę kochanie. To dla Ciebie.- powiedział i mi ją wręczył.
Zerknęłam do środka,a w niej znajdowały się czekolady, lody,tabletki przeciwbólowe, kilka filmów i jego bluza którą tak kochałam.
Podeszłam i pocałowałam go pokazując jak wiele znaczył dla mnie ten gest.
- Załatwiłem dla Ciebie wolne dziś kochanie. Poleż sobie, wiem że się źle czujesz. - powiedział i cmoknął mnie w czoło.
- Boże, jak ja Cię kocham. Dziękuje, jesteś najlepszy Misiu.- odparłam i wtuliłam się w jego ciepłą klatkę piersiową.
- Ja Ciebie też mała. Odkupię Ci te żelki co je Bartman zjadł, ok? - spytał.
Nie odpowiedziałam nic tylko kiwnęłam lekko głową. Po chwili wygoniłam chłopaka z pokoju, w końcu musiałam się ubrać bo śniadanie czekało.
Jako że wszystko mnie bolało postanowiłam ubrać dres. A co?! Dziś mogę być dresem.
Ubrana i w miarę uczesana stanęłam przed lustrem.
- No.. jest beznadziejnie. Jesteś tak brzydka że oczy mi łzawią na Twój widok.- mówiłam do swojego odbicia. Wzruszyłam ramionami i wyszłam z pokoju. Powędrowałam do stołówki gdzie byli już wszyscy. Przywitałam się grzecznie ze wszystkimi i odebrałam moje płatki i kawusię od kochanej pani Bożenki. Usiadłam przy stoliku obok mojego mężczyzny, na przeciwko Krzyśka.
- Co Ty taka spokojna?- spytał mój brat po kilku minutowej obserwacji.
- Spier..- zaczęłam ale na szczęście Kubiak przerwał mi w odpowiednim momencie.
- Nie dziś Krzysiu. Poczekaj kilka dni. - powiedział i przytulił mnie.
Takim oto sposobem miałam przez kilka dni totalny spokój. Oczywiście przyłazili do mnie z problemami bo na tym polegała moja praca ale nie odwalało im tak bardzo.
Siedziałam z kubełkiem lodów i oglądałam film " Gwiazd naszych wina".
- Hazel no widzisz że on Cie kocha! Zrób coś! - darłam się na laptopa ze łzami w oczach.
W tym momencie zadzwonił mój telefon.

******
Chyba już mnie nie lubicie.. Widzę że tu zaglądacie ale brak komentarzy. Smutno.
No cóż. Dziękuje za te wyświetlenia. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy.
Czytasz+Komentujesz=Motywujesz!
Kisses,
Rudzielec


czwartek, 25 września 2014

Rozdział 8

Kilka miesięcy później...

Spytacie : Co zmieniło się w moim życiu przez ten czas? Otóż odpowiedź jest prosta. Nic. Nie no żartuję. Jestem aktualnie w Spale. Tak, dobrze myślicie zostałam oficjalnym psychologiem Reprezentacji Mężczyzn w Piłce Siatkowej. Jestem tu już tydzień. Chłopcy szaleją na treningach, a do mnie wpadają po kolacji . Czasem mamy też tak zwane terapie grupowe ale to tylko tak ładnie brzmi. Tak naprawdę to siedzimy i gramy w karty lub w "prawda czy wyzwanie".
Właśnie oglądałam jakiś dziwny odcinek "Rozmowy w toku " kiedy do mojego pokoju wbił nie kto inny jak mój brat wraz ze Zbyszkiem.
- Dzień dobry Tosiek - zawołał Zibi
- Cześć dziubek. Co chcesz? - odparłam nie odrywając wzroku od telewizora.
- Musisz nam pomóc siostra. - odezwał się Krzysiek.
Z niechęcią oderwałam się od ekranu i kiwając głową zachęciłam go do rozwinięcia.
-Piter pokłócił się z Bartkiem i się do siebie nie odzywają. Teraz Bartek się na nas wyżywa.
- Pit z Kurkiem?! Nie wierze. Mój ulubiony bromans. No ale o co im poszło?
- Bo.. Ale to jest poważna sprawa.
- No mówże! - ponaglałam Krzyśka.
- Kuraś zeżarł ostatnią paczkę piegusków należących do Cichego.- powiedział ze śmiertelną powagą.
Nie mogąc się opanować wybuchnęłam perlistym śmiechem, za co zostałam zgromiona wzrokiem przez chłopaków.
-No ale co ja Wam na to poradzę? Nie może mu tych ciastek odkupić? -Spytałam zdziwiona.
- No odkupił mu ale Pit mówi że zdrady mu nie wybaczy. - powiedział ze smutkiem Zbyszek.
- O ja pierdole.- mruknęłam, za co dostałam w łeb od brata.
Zmierzyłam go wzrokiem i wstałam z łóżka.
- Załatwię to ale wisicie mi wiadro lodów. Od Grycana. A co?! Takie szaleństwo!- wyszczerzyłam się w ich kierunku.
- Ech drogo będzie mnie to kosztować ale ok. - westchnął Zbyszek
Wyszłam z pokoju i kierowałam się w stronę pokoju 203 kiedy ni z Gruszki ni z Kadzia wyskoczył mój chłopak.
- Dzień dobry, kocham Cię- zaczął śpiewać przytulając mnie od tyłu.
- Ja Ciebie też Misiu ale muszę iść załatwić sprawę z Kurasiem i Cichym. - powiedziałam wyginając usta na kształt podkowy niczym małe dziecko.
- Załatwiłem to już, bo wiedziałem że te matoły do Ciebie przyjdą- powiedział i wypiął dumnie klatę.
Moje oczy zrobiły się wielkości pięciozłotówek i wyszczerzyłam się najbardziej jak tylko umiałam.
- Mój bohaterze! - powiedziałam i namiętnie go pocałowałam.
Kiedy oderwaliśmy się od siebie spojrzałam mu głęboko w oczy i już chciałam coś powiedzieć gdy z mojego pokoju wyleciał Krzysiek z jakąś książką.
- Antonino Weroniko Ignaczak! Co Ty do cholery czytasz? Przez takie książki powinnaś do Częstochowy na kolanach zapieprzać! Co ja mówię? Do Częstochowy? Do Watykanu! Skąd Ty to masz?!- wydarł się i pokazał na książkę "Pięćdziesiąt twarzy Greya".
Wybuchnęłam takim śmiechem że aż mi popłynęły łzy z oczu.
- To jest.. to jest książka Iwony, Twojej żony braciszku. Przywiozła mi ją ostatnio jak tu była.
Kiedy to powiedziałam śmiechem wybuchnęła cała reprezentacja i kilku skoczków narciarskich którzy akurat słyszeli naszą rozmowę. Krzysiek zrobił się aż bordowy na twarzy i mrucząc najróżniejsze przekleństwa pod nosem poszedł do swojego pokoju.
 - Kochanie mam dla Ciebie niespodziewajke - powiedział Kubiak z uśmiechem numer 1324492.
- Mówi się niespodziankę.. Żyję wśród debili.- wymruczał Winiarski.
- Och zamknij się.- powiedział Kubi.
- Jaką niespodziankę? - zapytałam.
- Chodź.- powiedział i złapał mnie za rękę.
Szliśmy przez korytarze, po schodach coraz to wyżej i kiedy byliśmy już na piątym piętrze on otworzył klapę na strych. Znaleźliśmy tam kolejne schody tym razem na dach. Kiedy już weszłam tam oczywiście z niemałymi problemami bo to jestem ja, zobaczyłam najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek widziałam. Wszędzie było mnóstwo świeczek,  a na środku dachu stał niewielki stolik przystrojony w biały obrus, płatki róż i wino z kieliszkami.
Spojrzałam na Michała ze łzami w oczach.
- Z jakiej to okazji?- spytałam.
- Z takiej że Cię bardzo kocham. - powiedział i pocałował mnie delikatnie.
- Kiedy jestem przy Tobie nie ma szczęśliwszej osoby ode mnie na całym świecie. Jesteś miłością mojego życia Michał.- powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy.
- Kochanie,, Zamieszkaj ze mną.
- Naprawdę tego chcesz? - spytałam.
- Niczego więcej nie potrzebuję kiedy jestem przy Tobie. Proszę.
- Dobrze, zgadzam się. - powiedziałam i mocno przytuliłam go,
Wsłuchiwałam się w bicie jego serca. To najpiękniejszy dźwięk jaki istnieje.
Nie mogłam się doczekać kiedy się wprowadzę do jego mieszkania. Wieczór spędziliśmy wspólnie na dachu ciesząc się swoją obecnością. Koło północy wróciłam do swojego pokoju. Po szybkim prysznicu położyłam się do łóżka. Kiedy już zamykałam oczy usłyszałam dźwięk smsa.
 " Kocham Cię najbardziej na świecie Tosiu. Kolorowych snów! M. "
Z uśmiechem na ustach odpłynęłam w krainę Morfeusza.

***
Welcome!
Jakiś taki dłużysz wyszedł. Mam nadzieje że się spodoba :)
Strasznie Was zaniedbuję.. Przepraszam.
Całusy dla Zuziaka który/ która jest wielkim fanem mojego bloga.
Czytasz+ Komentujesz= Cholernie Motywujesz!
Kisses,
Rudzielec